ale ten to już mnie położył na łopatki.. zresztą czytajcie sami, jak z małych dzieci chcą zrobić przestępców. Dodaję jeszcze komentarz przeczytany pod art. napisany czarnym humorem. Sarkazm który może się okazać realny.
Do redakcji.. nie przerzucajcie tego do Polityki i Religii.. Jest takie stare przysłowie, pewne są tylko Śmierć i Podatki, które płacimy niezależnie od poglądów politycznych oraz wiary. Wszyscy je płacimy !
Firma, w której pracujesz, zorganizowała spotkanie dla dzieci? Szykuj pieniądze na podatek. Resort finansów nie ma wątpliwości, że to przychód, który podlega opodatkowaniu - pisze "Rzeczpospolita"
Najlepsze, że jeśli twój pracodawca w odpowiedni sposób się nie zabezpieczył, to będziesz musiał zapłacić podatek nawet wtedy, gdy na takie spotkanie się nie wybrałeś. Stanie się tak w sytuacji, kiedy dział kadr firmy nie sporządził specjalnej listy wszystkich rodziców i uczestniczących w imprezie dzieci.
Zdaniem Ministerstwa Finansów uczestniczący w firmowej imprezie pracownik uzyskuje przychód. Jeśli natomiast bawi się tam również jego dziecko, przychód ten jest jeszcze większy - przekonuje resort w odpowiedzi na interpelację poselską.
Jeden z posłów zaczął bowiem dociekać, czy preferowany przez fiskusa sposób liczenia przychodu (suma wydatków na organizację imprezy dzielona przez liczbę zaproszonych) należy stosować także do dzieci. Czy także one otrzymują nieodpłatne świadczenie, od którego należy odprowadzić podatek?
"Do przychodów ze stosunku pracy zaliczane są również wypłaty oraz świadczenia dotyczące rodziny pracownika, jeżeli podstawą ich uzyskania jest stosunek pracy lub stosunek pokrewny łączący pracownika z pracodawcą. W konsekwencji również pokryte przez pracodawcę koszty imprezy choinkowej organizowanej dla dzieci pracownika czy otrzymane dla dzieci pracownika paczki świąteczne stanowią przychód tego pracownika ze stosunku pracy, a nie jego dzieci. Gdyby bowiem nie łączący pracownika z pracodawcą stosunek pracy, członek rodziny pracownika (dziecko) nie otrzymałby tego świadczenia" - czytamy w odpowiedzi na interpelację.
Zdaniem Tomasza Piekielnika, doradcy podatkowego z kancelarii Piekielnik i Partnerzy, pracownik, który uczestniczy w firmowym spotkaniu z całą rodziną, może w oczach fiskusa uzyskać z tego tytułu całkiem spory przychód. Fiskus zsumuje bowiem wartość świadczeń przypadających na każdego członka rodziny.
Według ministerstwa wartość świadczenia, jaką pracodawca powinien doliczyć do przychodu danego pracownika, należy obliczyć, dzieląc łączną kwotę wydatków poniesionych przez pracodawcę na zorganizowanie imprezy przez liczbę zaproszonych uczestników, a więc rodziców oraz dzieci, a następnie tak ustaloną wartość jednostkową przypisać osobom biorącym udział w tej imprezie. Przychód pracownika stanowić będzie iloczyn wartości jednostkowej świadczenia oraz liczby członków rodziny pracownika biorących udział w imprezie z uwzględnieniem pracownika, jeżeli także był jej uczestnikiem.
W takiej sytuacji niezbędna jest dokładna lista osób zaproszonych i ewidencja osób, które na tę imprezę się stawiły. Jeśli jej nie przygotowano, wówczas fiskus może próbować opodatkować wszystkie zaproszone osoby.
Zwolnienie z podatku przysługujące na świadczenia z zakładowego funduszu pracy przysługuje do kwoty 380 zł rocznie. Od kwoty powyżej pracodawca musi potrącić zaliczkę na podatek dochodowy. Zwolnienie przysługuje dzieciom zmarłych pracowników - tutaj limit wynosi 2280 zł rocznie.
Sprawa wciąż budzi liczne kontrowersje. Przypomnijmy, że zasady rozliczania imprez dla pracowników są przez sądy oceniane niejednolicie. Uchwałę w tej sprawie ma wydać w poszerzonym składzie NSA. Na wniosek PKPP Lewiatan zająć się nim ma również Trybunał Konstytucyjny.
komentarz:
Kontrolerzy skarbowi nadeszli cichaczem.Dzieci w przedszkolu bawiły się klockami,zajadając cukierki i ciastka.Nie było czasu na ukrycie dóbr.Pięciogodzinna kontrola wykazała rażące uchybienia podatkowe prawie u wszystkich maluchów.Jacuś miał w kieszeniach czternaście cukierków a urzędnicy doskonale wiedzieli,że rodzice malca są bezrobotnymi od lat.Jacuś poszedł siedzieć.Nie pozwolono zabrać mu nawet czapeczki.Martynka nie potrafiła powiedzieć skąd wzięła 14 zł a więc sumę pozwalającą na zakup pięciu lizaków o smaku truskawkowym.Tata Martynki powiesił się w ubiegłym roku na śliwce po otrzymaniu od skarbówki kary stu tysięcy złotych za nieopodatkowanie zysku ze sprzedaży sąsiadowi połowy kury.Wspaniałomyślnie nie uwzględniono obowiązku podatkowego z tytułu darowizny pazurów kury na rzecz sąsiadowego psa,ale i tak kwota kary była tak ogromna,że tata dziewczynki musiałby pracować sześćset lat aby na nią zarobić.Przeciwko Lesiowi wytoczono na miejscu postępowanie skarbowe ponieważ nosił markowe spodnie i posiadał przy sobie zdjęcie z chomikiem,którego posiadania nie zgłosili rodzice Lesia ani on sam do urzędu skarbowego.Posiadanie zwierzątek domowych było w Polsce dozwolone,ale obowiązywał podatek od luksusu ich posiadania.Chomik był stary co znaczy,że Lesio migał się z płatnością długi,długi czas i groziła mu astronomiczna kwota kary.Beatka podpadła wprowadzeniem na rynek szyszek,które sprzedawała koleżankom za ciastka i tym sposobem nabrała nietypowej dla malucha wagi,która jednoznacznie wskazywała na życiowy dobrobyt.Urzędnicy skrupulatnie rewidowali plecaczki dzieciaków,odrywali szwy w poszukiwaniu pieniędzy.W kurtce Krzysia znaleziono osiem groszy polskich i dwa miedziane druciki.Krzyś długo opierał się pod naporem krzyżowych pytań.W końcu wyjawił,że pieniądze uzyskał ze sprzedaży gumki ścierającej.Gumki nie odnaleziono,podobno zeżarł ją Wituś,ale same zeznania wystarczyły do nałożenia kary sześciu tysięcy złotych i przepadku mienia za nieopodatkowany dochód.Andrzejka zostawiono w spokoju.Był wnuczkiem majora z dawnych lat i synem uczciwego handlarza poważanego w środowisku. Kierownik Urzędu Skarbowego był szwagrem andrzejkowego dziadka więc nie wypadało szarpać dzieciaka.Brat dziadka był prokuratorem i kiedy kierownik spowodował po pijanemu wypadek łaskawie przymknięto na to oko bo ten od nieruchomości też musiał żyć.Taka drobna kurtuazja w stosunkach międzyludzkich.Mała Joasia nie miała tyle szczęścia.Zerwano jej bursztynowe korale z szyi i zabrano telefon.Tak rażącego bogactwa ludu nie mogło państwo zaakceptować.Joasia nie była w stanie przedstawić żadnych rachunków,źródła pochodzenia dóbr i dokumentacji środków,które pozwalałyby jej na zakup tak drogich przedmiotów.Po godzinie śledztwa wyjawiła,że wszystko otrzymała od ŚW.MIKOŁAJA, który jednak nie występował w rejestrze przez co zachodziło uzasadnione podejrzenie,że jest to przedstawiciel szarej strefy a więc do natychmiastowego sprawdzenia.Wątek św.Mikołaja przewijał się w zeznaniach dzieci jeszcze kilkakrotnie, ale kierownik zalecił ostrożność w śledztwie zwracając uwagę na przedrostek "święty" gdyż mogło się to wiązać lub naruszać interesy wyżej postawionych osób lub instytucji z rodzaju tych nietykalnych.
http://podatki.wp.pl/kat,70474,title,Skarbowka-dobiera-sie-milusinskim-do-skory,wid,15698860,wiadomosc.html